to i owo

   
 


 

 

Jagoda poezja

ŻYCIE JAK WODOSPAD

TAPETA

Jestem tu ...

Tapety Gify i Nie Tylko

Kontakt

Księga gości

JESIEŃ

to i owo

Walentynki

wiosna

bezradność

opowiadanie

dogóry nogami

Jesień - przysłowia,

Świątecznie

różności

lato,lato

czary

 


     
 





 
 

Dom na krzywej łapce,
Skrzypi krzywa furtka.
Przed domkiem na ławce
Baba Jaga smutna.
Nikt nie lubi Baby Jagi ani krztyny,
Nikt do Baby nie przychodzi w odwiedziny,
Nikt "dzień dobry" jej nie powie, gdy ją spotka,
Nikt się zatrzyma u jej płotka..

Baba Jaga martwi się i smuci:
- Ja już nie chcę z wszystkimi się kłócić!
Czy są może takie czary albo zioła,
Żebym miła się zrobiła i wesoła?
Joanna Papuzińska "Smutna Baba Jaga

 





 

 

Rzecz o czarnoksiężnikach, wiedźmach, czarownicach

Wiara w magię towarzyszy ludziom od zarania dziejów, zaś najstarszy rysunek przedstawiający szamana pochodzi sprzed 20 tysięcy lat. Zawsze i wszędzie, w każdej kulturze i regionie świata, żyli ludzie dysponujący wiedzą niedostępną ogółowi społeczeństwa. Domenę czarowników, czarownic, wiedźm, szamanów i innych stanowiło przepowiadanie przyszłości, sprowadzanie deszczu i praktyki medyczne. Ludzi tych szanowano, a zarazem bano się ich, lecz dopiero w średniowiecznej Europie czary uznano za zbrodnię...


 


 


Diabelski wynalazek

We wczesnym średniowieczu stanowisko Kościoła głosiło, iż czary, klątwy, uroki i inne tego typu "fajne rzeczy" po prostu nie istnieją, a za wiarę w czary i moce czarowników skazywano ludzi na śmierć. W roku 906 "Canon Episcopi" nazywa czary "wynalazkiem diabła", poddając w wątpliwość tylko te cechy i artybuty czarownic, które miały związek z kultem pogańskim, takie jak nocne loty na miejsca spotkań.
W roku 1486 papieski inkwizytor Heinrich Kraemer i profesor teologii Jacob Sprenger opublikowali "Malleus Maleficarum" ("Młot na czarownice"), zaś w 1595 roku wydano traktat Nicolasa Remy "Demonolatriae". Obie publikacje miały na celu uświadomienie ludziom, jakim złem są czary, ostrzegały również przed "plagą czarownic", stając się tym samym podstawami licznych procesów. Czary zostały wyraźnie określone jako zbrodnia, autor "Demonolatriae" wykazał zaś wyraźne ich połączenie z satanizmem, przytaczając m.in. szczegółowy opis sabatu. Sprawa została przeniesiona z płaszczyzny religijnej na prawną.
Aspekt satanizmu i "obcowania cielesnego z diabłem" szybko zdominował procesy o czary, ponieważ podczas śledztwa coraz mniej pytań dotyczyło czynności tak prozaicznych, jak odebranie mleka krowie sąsiadów czy zatrucie studni, coraz więcej zaś zahaczało o sprawy bardziej osobiste. Pytano na przykład o to, ile razy wiedźma odbywała stosunek seksualny z diabłem, gdzie odbywały się sabaty oraz kto w nich uczestniczył.
Jeśli oskarżono czarownicę o latanie - to wyłącznie na sabat. Jeśli o zabicie niemowlęcia - to w celu złożenia go w ofierze. Takich zarzutów nie wysuwali krewni ani sąsiedzi, ale sędziowie, podsuwając je wcześniej świadkom.
Wiedza tajemna nie musi być jednak wykorzystywana wyłącznie w celu czynienia zła, ale w epoce średniowiecza rozróżnienie pomiędzy magią białą i czarną po prostu nie istniało - wszystko kładziono na jeden stół, niezależnie od intencji osoby parającej się czarami. Istniał pogląd, że leczący umie też zabijać, a odczyniający uroki wie także, jak je rzucać. Magia nie mogła być więc "dobra", gdyż przyjęto za pewnik, że pochodzi od diabła. Do lochów Inkwizycji trafiały więc znachorki i akuszerki, które łatwo można było oskarżyć o porywanie i zabijanie noworodków w celu złożenia ich w ofierze szatanowi lub też o zabijanie ich w celu zdobycia składników do czarodziejskiej mikstury.





Kobiece piekło

Czarami zajmowali się zarówno mężczyźni, jak i kobiety, wykształciły się jednak odrębne stereotypy czarownika i czarownicy. I tak czarownik był dobrym uczonym, czasem nawet kapłanem, czarownica zaś zawsze była kojarzona ze złem. Kobiety w ogóle uważano za istoty niższe intelektualnie, niemożliwe więc było, by uczyły się czarów bez pomocy demonów.
Czarownica była więc samotną, starą i ubogą kobietą pochodzącą z plebsu. Przeciwko nim najłatwiej kierowano podejrzenia, jako że były "zakałą społeczności". Gdy jednak machina oskarżeń poszła już w ruch, nie liczyły się ani majątek, ani wiek, ani też status społeczny ofiar.
Podczas gdy tysiące kobiet torturowano i skazywano na śmierć na stosie, czarnoksiężnicy płci męskiej, otwarcie przyznający się do współpracy z ciemnymi mocami, mogli spokojnie czarować pod nosem Inkwizycji i byli chętnie przyjmowani nie tylko na dworach, ale i w pałacach biskupich. Byli to ludzie wykształceni, lekarze, uczeni, przyrodoznawcy, a często nawet i duchowni katoliccy. Oni również ostro atakowali czary, nie odnosząc wszakże tego określenia do siebie.

Według Trithemiusa, mistrza magii, a zarazem opata klasztoru w Wurzburgu, "czarownicy to wstrętni ludzie, a zwłaszcza kobiety pośród nich, wyrządzają one rodzajowi ludzkiemu nieobliczalne szkody, uciekając się do pomocy złych duchów i czarodziejskich napojów." Według niego czarownice żyją "w każdej połaci kraju", a przez ich złośliwość "umierają ludzie i bydło, a nikt nie pomyśli o tym, że dzieje się to przez te wiedźmy".
Czarownica żyje na uboczu, z dala od reszty społeczeństwa. W jej domu pełno jest różnego rodzaju ziół, specyfików medycznych i niemedycznych, a także różnych ohydnych ingrediencji (skrzydła nietoperzy, żabie udka, kocia sierść, itd.), z których sporządza ona magiczne wywary i inne produkty. Nocami, nasmarowawszy skórę specjalną maścią, siedząc na miotle wzbija się w powietrze i odbywa dzikie loty. Może zamieniać się w zwierzę, by w zmienionej postaci karmić się krwią niewinnych. Potrafi uleczyć z choroby, ale także wpędzić w nią, a nawet uśmiercić. Może rzucić urok słowem, gestem lub wzrokiem. Widzi przeszłość i przyszłość. Obcuje z demonami i ma władzę nad pogodą. Ten wizerunek czarownicy zawiera elementy znane wszystkim epokom i kulturom.
 





 
Siła magii

Przez rozwój medycyny magia została zepchnięta na "drugi plan", wciąż jednak w wielu miejscach na świecie szaman czy czarownica nadal są ważnymi członkami plemion i społeczeństw. Do dziś również urządza się polowania na czarownice, najczęściej w Afryce. Wiosną 2001 roku w Kongu ofiarami takiego polowania padło około 400 osób, zlinczowanych przez tłum za rzekome uprawianie czarów. W Afryce istnieje również wiele swoistych gett, w których chronią się kobiety wypędzone z domów za uprawianie magii.





 

Magiczna teraźniejszość

Swoiste getta czarownic istnieją zresztą nie tylko w Afryce, bowiem podobne społeczności można spotkać na każdym kontynencie, w każdym kraju.
W Polsce taka społeczność działa na Podlasiu, w trójkącie Hajnówka-Bielsk Podlaski-Siemiatycze. Mieszka tam kilkanaście starych kobiet trudniących się rzucaniem klątw i uroków.
Od tych "średniowiecznych" wiedźm odróżnia je między innymi to, że żyją w zgodzie z miejscowymi wieśniakami, którzy częstokroć nie wiedzą, czym zajmują się ich sąsiadki. Wielu z nich przekonało się natomiast o przykrym działaniu klątw.
Staruszki w swoim "fachu" wykorzystują fakt, iż ich sąsiedzi są ludźmi bardzo pobożnymi - toteż w celu rzucenia uroku nie wykonują gestów ani nie używają wzroku, lecz przedmioty święte, takie jak krzyżyki czy różańce, napełniają destrukcyjną informacją, po czym pozostawiają na polnych dróżkach, pod domami i w innych miejscach. Osoba nieświadoma zagrożenia podnosi przedmiot, całuje go z wielką czcią, po czym zabiera go do domu. Skutki takiego postępowania przeważnie bywają opłakane i dopiero gdy wydarzy się jakieś nieszczęście, nieszczęśliwi znalazcy odnoszą je do kościoła lub na plebanię.
Podlaskie szeptuchy swoją wiedzę przekazują swoim dzieciom z pokolenia na pokolenie. Nie czują wyrzutów sumienia z powodu zła, które czynią. Nie zdają sobie sprawy z tego, że obcując ze złem degradują się fizycznie i psychicznie. Brak im szczęścia w życiu. Ich dzieci często są kalekami, rodzą się chore lub przedwcześnie umierają i nie mają komu przekazać swojej tajemnej wiedzy.
 






 
Młodzież i magia

Ostatnio na fali fascynacji baśniową postacią małego czarodzieja Harry'ego Pottera wzrosło wśród młodzieży zainteresowanie magią. Organizowane są zloty i kolonie, na których dzieci bawią się w rzucanie klątw i uroków. Wbrew powszechnej opinii o nieszkodliwości takich zabaw, bywa to dość niebezpieczne zwłaszcza, gdy trafi się dziecko łatwo wpadające w różnego typu nałogi i manie.
Smutne jest to, że coraz więcej młodych ludzi próbuje przygody z magią na poważnie, nie zdając sobie sprawy z tego, jak tragiczne mogą być dla nich konsekwencje takiej działalności...

//Marek "Ivellios"Sęk//


 
 
 

Dlaczego tak jest?
Ciągłe przepychanki , narzucanki  ,siłą  woli czy tego chcemy czy nie
Dlaczego? nie liczy się  czyjaś  wola czy odmowa .
Rozmnożyło się  różnych niepotrzebnych przedmiotów które nie wszyscy to respektują ,lecz siłą  woli jest nam narzucane  czy tego chcemy czy nie ,bo inaczej znajdzie się  sposób na uparciucha.
Najpierw  się  kusi , nęci  jak na przykład  prowizja ,niby  siłą nikomu  nie  wsadzają ale  ludziom z  kruchym  budżetem ładnie  pięknie pomogą a i owszem , lecz nie nadługo pociecha się  zda.
Procenty rosną tak  szybko że sam diabeł wolałby od nich
w ciemną dziurę  uciec.
Tak jest i z wieloma innymi przypadkami ,że dajemy się  na to złapać  jak ryba  na haczyk , nie raz   bez zastanowienia lub zmuszeni nie najlepszą  sytuacją w  jakiej się znajdujemy , a te hieny tylko na to liczą .
A  biedak dość że biedny to jeszcze doprowadzony do skrajnej
rozpaczy , i taka  jest  szybka  pociecha z jednego dołka wlatując w jeszcze głębszy .


 

MYŚL

Myśl co plącze się po głowie
myśl  która  nie  ma  miejsca
ciągle  gdzieś  się  spieszy,
ciągle gdzieś lata .
Myśl  jak  marzenie, szczęścia  szuka
myśl  nie dościgniona  co swe  drogi  ma ,
ja  sama  nie  umiem  dogonić  jej.
Przemieszcza  się jak  ptak
co  szybuje nad  niebem ,
jak wiatr  co  fale  przed  siebie  gna
jak  pustynny  piach ,co  w  wirze
unosi  się  do  góry  i  opada  w  dół .
Myśl  co niechce  prawdy  znać
niechce  logicznie  myśleć
by  nie  przemęczać  się ,
nad  sprawami  życia,
co  nie  łatwe  jest  by  myśleć ,
by  kierować  życiem  człowieka .
Myśli  ach  te  myśli , tak  swawolne
i  proste  w każdym  calu  są .

Poranna mgła osiada  na polnych  kwiatkach,co śpią  jeszcze ,
a słońce  chce swe promienie  przedrzeć przez mgłę  płynącą,
strumyk co nieopodal płynie ,jeszcze cichutko szemrze ,
by nie obudzić żab  śpiących i motyli na łące.
Lecz moja miłość  do Ciebie już nie śpi,wraz ze śpiewem ptactwa budzi się,
by przywitać nowy  dzionek  w ramionach twych pełne namiętności,
nim mgła opadnie wiem że odejdziesz stąd by znów powrócić
w gwieździstą  noc ,nim księżyc wzejdzie by serenadę zaśpiewać nam
a gwiazdy wtórować będą tańcząc w koło nam.
Ty będziesz pieścił i całował mnie ,szepcząc miłe słowa i palcami
głaszcząc włosy me delikatnie łaskocząc  po szyi by połączyć usta nasze,
i będziemy się  kochać aż świt zajży   w okno  nam,
ptaszęta  znów  będą śpiewać  serenadę nam .

Ach miłości , miłości ma co unosisz serce me w rozkoszy,
jak  wiatr  unosi  listki z drzew strącając  krople rosy,
które mgła rozsiewała wszędzie by rośliny obmyły  się .
Wybiegnę  by pobiegać po łące  boso i obmyć  stopy rosą,
by ostudzić z namiętności  nocy ,w blasku promieni słońca,
chcę tańczyć i tańczyć po łące  w rosie by śnić  jeszcze o miłosnej  nocy.
Och jak piękna jest  przyroda i miłość prawdziwa ,
kiedy  człowiek  żyje w miłosnej  rozkoszy






 

 Ciągle gdzieś je niesie,to przed siebie,
to grąży w ciemnej  mgle po omacku
nie widząc dokąd brnie.
To latają  jak szalony wiatr niestabilne tak
bez celowe i bezmyślne czasem też,
sama nie nadążam za nimi i ja bo takie niestałe są
to właśnie  one myśli moje co krążą po głowie mojej.
Ani skupienia,ani konkretnych stałych czy poważnych myśli ,
tylko mroczna przestrzeń lub głupi żart co mąci myśl me,
one i tak niesiedzą spokojnie w mojej głowie
bym  mogła skoncentrować  się,bo nim pomyślę już
inne myśli po głowie kręcą się bez powodu plączą  się.
Jeden  has w mej głowie przez te zwariowane myśli są
ani skupienia ani realnego  myślenia nie mam w bałaganie tym,
a związać je sznurkiem  nie da  się bo na wzajem  strach ,
śmiech, czy obrzydliwości ,czy kłamstwa przelatują jak wiatr.

Sama siebie i własnych myśli nie rozumiem,
gdzie prawda a gdzie obłuda kręci je,
niby pamięć ale błaha i krótką jest, bo szybko zapomina się
bo co do innych spraw zbyt beznadziejna jest,
zero zapamiętania nie tylko prawidłowego bezbłędnego pisownictwa
ale nie myśli moje kochają błędy w życiu i nie tylko.
Cz ktoś ma takie problemy  beznadziejne  jak ja,
co hulają po głowie mej jak latawiec po niebie
od  tak  beztrosko  sobie ,by nie zawracać głowy realiami prawdziwymi
bym ja mogła rozsądnie kierować życiem mym.
Czas by zginęła mgła, złość i przekleństwa z tym niepotrzebne,
i ten wiatrak w głowie co prowadzi do nikąd,
jak ta ślepa mgła, przelot obłoków co nie realne  są,
gdzie  roztropność ,rozwaga  gdzie myśli bym zaufała im.
bez ulotności fałszu , lecz prawdomównością,
bo właśnie takie powinny być myśli me.




Cyt... słowik zanucił... bzy białe, bzy liliowe,
Pośród bladozielonych kołysząc się liści,
Słuchają rozmarzone... on coraz ogniściej,
Coraz namiętniej serca wyśpiewuje mowę.
Och pamiętam... jak dziś, bzy białe, bzy liliowe
Kwitły i słowik nucił, gdy wśród wonnych kiści
Chciwie szukałem szczęścia pięciu drobnych liści...
Próżno... a tak wierzyłem w wieszczą kwiatów mowę...
Dziś znów jak ongi gałąź chciwą zrywam dłonią,
Lecz nie szukam już szczęścia... upajam się wonią...
Słowik śpiewa... i nagle na księgi mej kartę
Spada kwiatek... pięć płatków... o szczęście uparte,
Czemuż cię nie znalazłem, gdym szukał tak szczerze?
Dziś?... za późno... ni w kwiaty, ni w szczęście nie wierzę.
/Franciszka Arnsztajnowa/
 

 


 

 Leżę w łóżku i myślę o Tobie. Czy było nam źle, czy dobrze? Jesteśmy od siebie tak bardzo daleko. Odcięci wstęgą - błękitną rzeką. Myślami czekam na każde Twoje słowo. Lecz Ty zostałeś dla mnie ozdobą. Ty jesteś jedyny, wspaniały i kocham Cię bardzo mój kochany. We śnie przyszedłeś do mnie. Czy wiesz co to dla mnie znaczy? Bo ja tęsknię ogromnie.Tak bardzo chciałabym Cię znów zbaczyć...







 

SKRZYPECZKI SMUTNIE GRAJĄ


Skrzypeczki smętną  melodyjkę grają,
bo smutno jest na tym naszym świecie!
bo serce łka jak skrzypeczki te co samotnie grają,
bo smutne oczy nasze ,co wypatrują szczęśliwości swej.
A skrzypeczki nucą coraz ciszej ,smętną melodyjkę ,
czekając kiedy odezwie się smętna dusza twa,
co po omacku w ciemności krąży też.

Ocknij się i spójrz w górę, jak pięknie słoneczko świeci,
wytęż swój słuch jak pięknie ,ptaszek śpiewa ,
jak bawią się wesoło dzieci, śmiechem rozweselają świat,
bo nie warto niszczeć życia ,dla głupoty ,i złudzeń tych.
Bo w życiu wiele pięknych rzeczy  jest ,a ty chwytaj je,
więc żuć brzydkie nawyki swe,kochaj tych co kochają cię,
a to morze zrealizować się, jeśli tego będziesz chciał.

Wszak życie trwa tylko raz,drugiego nie dostaniesz o nie,
to nie marnuj go na ,głupotę i bezmyślność swą,
bo to co straciłeś nie powróci już ,
by wreszcie skrzypeczki ,mogły zagrać wesołą melodyjkę
gdyż  ty wysłuchasz jej ,bo to melodia życia twego jest.
Piękniej będzie nam się żyć ,kiedy miłość powróci nam,
i będziemy szanować się ,a odrzucimy głupotę i gniew.








 

Magdalena Korzekwa

Zakochanie, miłość i "dzisiejsza" młodzież
… w takim razie zakochanie dotyczy także przyszłych księży i sióstr zakonnych?

Oczywiście, gdyż w dorastaniu do miłości nie ma drogi na skróty! Kandydaci do kapłaństwa czy do życia zakonnego powinni dorastać do tej samej miłości, co ich koledzy i koleżanki, którzy zawrą związki małżeńskie i założą rodziny. Będą jedynie w inny sposób tę miłość wyrażać. W pewnym sensie potrzebują jeszcze większej dojrzałości, gdyż księży i osoby zakonne Bóg powołuje do tego, by obcych ludzi kochali tak, jak kocha się członków najbliższej rodziny.
Jeśli do seminarium czy nowicjatu zgłasza się ktoś, kto nie przeszedł jeszcze zakochania, to wcale nie jest to dobry znak, ani potwierdzenie powołania. Przeciwnie, jest to sygnał jakichś trudności w rozwoju. Zwykle dzieje się tak wtedy, gdy nastolatek czy młody dorosły jest nadal zakochany w rodzicach - jak małe dziecko - i to właśnie blokuje jego kontakt z innymi ludźmi. Może być też i tak, że alumn czy nowicjusz czuje się zbyt mało kochany przez rodziców. W tym drugim przypadku ogromnie tęskni za silnymi więziami z kimś spoza rodziny, ale boi się, że znowu spotka go odrzucenie i rozczarowanie, podobne do tego, jakiego doświadczył w domu rodzinnym. Oczywiście tego typu trudności mogą doświadczać zarówno ci, którzy powołani są do kapłaństwa czy życia zakonnego, jak i ci, którzy powołani są do małżeństwa i rodziny. Warto, by jedni i drudzy włączyli się w młodzieżowe grupy formacyjne w swoich parafiach, gdyż tam mogą doświadczyć miłości od Boga i od ludzi oraz uczyć się kochać w dojrzały sposób.






 

Dorastaliście w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych lub osiemdziesiątych...??? Jak, do cholery, udało się wam przeżyć???!!! Samochody nie miały pasów bezpieczeństwa, ani zagłówków, no i żadnych airbagów!!! Na tylnym siedzeniu było wesoło, a nie niebezpiecznie Łóżeczka i zabawki były kolorowe i z pewnością polakierowane lakierami ołowiowymi lub innym śmiertelnie groźnym gównem Niebezpieczne były puszki, drzwi samochodów. Butelki od lekarstw i środków czyszczących nie były zabezpieczone. Można było jeździć na rowerze bez kasku. A ci, którzy mieszkali w pobliżu szosy na wzgórzu ustanawiali na rowerach rekordy prędkości, stwierdzając w połowie drogi, że rower z hamulcem był dla starych chyba za drogi... .... Ale po nabraniu pewnej wprawy i kilku wypadkach... panowaliśmy i nad tym (przeważnie)! Szkoła trwała do południa, a obiad JADŁO się w DOMU. Niektórzy nie byli dobrzy w budzie i czasami musieli powtarzać rok. Nikogo nie wysyłano do psychologa. Nikt nie był hiperaktywny ani dysklektykiem. Po prostu powtarzał rok i to była jego szansa. Wodę piło się z węża ogrodowego lub innych źródeł, a nie za sterylnych butelek PET Wcinaliśmy słodycze i pączki, piliśmy oranżadę z prawdziwym cukrem i nie mieliśmy problemów z nadwagą, bo ciągle byliśmy na dworze i byliśmy aktywni Piliśmy całą paczką oranżadę z jednej butli i nikt z tego powodu nie umarł. Nie mieliśmy Playstations, Nintendo 64, X-Boxes, gier wideo, 99 kanałów w TV, DVD i wideo, Dolby Surround, komórek, komputerów ani chatroom’ów w Internecie... ... lecz PRZYJACIOL ! Mogliśmy wpadać do kolegów pieszo lub na rowerze, zapukać i zabrać ich na podwórko lub bawić się u nich, nie zastanawiając się, czy to wypada. Można się było bawić do upojenia, pod warunkiem powrotu do domu przed nocą. Nie było KOMOREK... I nikt nie wiedział gdzie jesteśmy i co robimy!!! Nieprawdopodobne!!! Tam na zewnątrz, w tym okrutnym świecie!!! Całkiem bez opieki! J




 

Z życia wzięte
Franku, Franeczku,
ty durna pało.
Rozpętałeś Drugą Światową,
trzeciej ci się zachciało?

Franku, Franeczku,
znowu jesteś pijany.
Chwiejesz się i chwiejesz,
od ściany do ściany.

Franku, Franeczku,
po co te procenty?
Jeszcze chwila i padniesz,
będziesz przeklęty...

i wtedy, dowiemy się,
bo świat, o nowej aferze....
ŻE wszystkiemu winne są,
dziury w szwajcarskim serze.
//Autor: staruszka //
 

 

 

W pewne Boże Narodzenie św. Mikołaj wychodzi z komina i zostaje zaskoczony przez 19- letnią blondynkę. Ona mówi:
- Św. Mikołaju, zostaniesz ze mną?
- Ho, ho, ho - rzekł św. Mikołaj - muszę dostarczyć te wszystkie zabawki dobrym chłopcom i dziewczynkom.
Zdjęła swoją koszulę nocną, pozostawiając jedynie stanik i majtki, i pyta:
- Św. Mikołaju, zostaniesz ze mną?
- Ho, ho, ho, muszę dostarczyć te zabawki chłopcom i dziewczynkom.
Zdejmuje wszystko i pyta:
- Św. Mikołaju, teraz ze mną zostaniesz?
Św. Mikołaj na to:
- Ho, ho, ho, muszę zostać, nie przejdę przez komin z moim członkiem w takim stanie!
 

 

 
 

 

Poleski kraj

Gdy miesiąc maj poleski kraj
W wiosenny strój ubierze,
Zabłyszczą wody, zapachnie miodem
I człowiek w cud uwierzy.

Tam perły ros, tam wonny wrzos,
Tam rzeki modre płyną,
Tam srebrne zdroje, a dusza moja
W dziewiczych lasach ginie.

Poleski kraj, to piękny gaj
Olbrzymich brzóz sędziwych.
Tam grząskie knieje, tam baśnią wieje
Tych czasów dawnych, siwych.

Gdy spadnie zmierzch i łzami deszcz
Obmyje kraj powoli,
W księżyca blasku, wśród kniei lasów
Zabłyszczy krzyż Boboli.

Hartuje pierś waleczna pieśń
Odwiecznie dumnej puszczy.
W tych błogich stronach rodzinne domy
Traugutta i Kościuszki.

Polesie wie, jak w słynne dnie
Powstańcy tu walczyli,
A polne maki, co z krwi Polaków
Od zórz czerwieńsze były.

Gdy wstrząśnie las i grzmot, i blask,
A niebo się zachmurzy,
To echo strzałów, co w wojnę brzmiały
Poleskim zrywem "Burzy".

Dewajtis dąb, omszały zrąb
Tak wiele uczuć budzą.
Tam w sennej ciszy czasem się słyszy
Głos z Chaty leśnych ludzi.

Upływa czas i szumi las
Składając opowieści
O dziejach dawnych, o ludziach sławnych
Na ziemi mej poleskiej.

-(( Maria Sulima))

 

 



 

 
 

Dzisiaj stronę odwiedziło już 1 odwiedzający (1 wejścia) tutaj!

 

 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja