Walentynki

   
 


 

 

Jagoda poezja

ŻYCIE JAK WODOSPAD

TAPETA

Jestem tu ...

Tapety Gify i Nie Tylko

Kontakt

Księga gości

JESIEŃ

to i owo

Walentynki

wiosna

bezradność

opowiadanie

dogóry nogami

Jesień - przysłowia,

Świątecznie

różności

lato,lato

czary

 


     
 




 

  WALENTYNKI-OPOWIADANIE O MIŁOŚCI...
Najmilsza walentynka

     Przeżyłem tylko jeden Dzień Świętego Walentego wart przypomnienia. Byłem wtedy w czwartej klasie. Miała na imię Lori. Żadne późniejsze walentynki nie mogą się równać z tamtymi. Obraz Lori na zawsze pozostał w mojej pamięci. W okolicy jednych z ostatnich walentynek poczułem nagle, że muszę ją odnaleźć.

     Rok 1972. Południowa Kalifornia. Od dwóch lat kochałem się w Lori - anielskiej istocie z przeciwka. Codziennie szliśmy razem z przystanku autobusowego do domu. To były najszczęśliwsze chwile mojego młodego życia. Sytuacja nie była prosta. Po pierwsze, tak się złożyło, że Ted, starszy brat Lori, był moim najlepszym przyjacielem. Po drugie, w obecności Lori czułem się dziwnie onieśmielony. Wśród kolegów zawsze brylowałem. Przy niej odejmowało mi mowę. Chociaż Lori zawsze była dla mnie miła, miałem wrażenie, że jej serce nie bije dla mnie równie mocno jak moje dla niej.

     I oto nadszedł tamten pamiętny Dzień Świętego Walentego. W szkole rozdawaliśmy sobie kupione na tę okazję kartki. Ja dostałem zwyczajną, z napisem "Bądź mój!", podpisaną przez Lori i resztę klasy. Jednak w drodze z przystanku Lori powiedziała:

     - Mam coś dla ciebie.

     Aż mnie zamurowało. Wyjęła z tornistra dużą czerwoną kopertę, wcisnęła mi do ręki i puściła się pędem do domu. Kiedy tylko znalazłem się w swoim pokoju, ostrożnie otworzyłem kopertę. W środku była najpiękniejsza na świecie ręcznie robiona kartka z czerwonego kartonu, ozdobiona białą wycinanką, błyszczącymi gwiazdkami i najróżniejszymi serduszkami. Wewnątrz Lori wypisała "Kocham Cię". Staranne pochyłe litery z białego kleju pokryte były brokatem. Przeczytałem kartkę ze 30, 40 razy. Wreszcie ukryłem ją pod skarpetkami w szafie. Pewnie teraz moglibyśmy być z Lori małżeństwem, gdyby na naszej drodze nie stanął mój starszy brat, Mike. Tamtego wieczoru, grzebiąc w moich rzeczach, natknął się na kopertę. Mike był w szóstej klasie. Zachował się okrutnie, jak przystało na starszego brata. Pokazał kartkę od Lori Tedowi i innym chłopakom z sąsiedztwa. Ten rozgłos głęboko zranił Lori i mnie, niszcząc szansę budzącej się miłości.

     Potem mój ojciec oznajmił, że się przeprowadzamy. I to aż na Alaskę. Dla mnie oznaczało to prawdziwe zesłanie, daleko od ciepłego uśmiechu Lori. Podsunąłem rodzicom myśl, że zostanę i zamieszkam w domu dziecka. Ale nie miałem wtedy wiele do gadania. W szkole nasza wychowawczyni zorganizowała przyjęcie pożegnalne. A ja tylko wpatrywałem się w Lori, która, po raz pierwszy od tamtych walentynek, też patrzyła na mnie swoimi wielkimi oczami pełnymi łez. W autobusie usiadła koło mnie i przez całą drogę trzymała mnie mocno za rękę. Kiedy znaleźliśmy się przed moim domem, próbowałem znaleźć słowa, żeby wyrazić straszny ból rozdzierający mi serce.

     - No to... cześć! - wyjąkałem wreszcie.

     Lori pocałowała mnie w policzek i popędziła na drugą stronę ulicy. Tak po prostu. I już jej nie było.

Nieraz przychodziło mi do głowy, że poszukiwania ukochanej z czwartej klasy świadczą o nie całkiem zdrowych zmysłach. Ale wierzyłem, że taka miłość nie mija bez śladu, że zawsze pozostaje jakiś sentyment. Byłem gotów jechać za nią, gdziekolwiek rzucił ją los, i... kto wie?

     Telefony do szkoły i dawnych znajomych nie dały skutku. Wtedy pewien prawnik polecił mi firmę, która zajmuje się szukaniem zaginionych osób. W godzinę po moim telefonie dostałem adres Lori.

     Do tamtej pory moje dążenie było czystą fantazją, ale teraz miałem w ręku przerażająco konkretną informację. Czy rzeczywiście tego chcę? Czy warto ryzykować najświętsze wspomnienia, żeby się tylko rozczarować? Ale wydawało mi się, że głupio jest teraz zatrzymać się, kiedy byłem już tak blisko Lori.

     Droga Lori - zacząłem swój list - mam nadzieję, że mnie nie zapomniałaś. Cały dzień spędziłem na pisaniu. Poszedłem na pocztę i wysłałem ekspres. Następnego dnia wieczorem zadzwonił telefon.

     - Oczywiście, pamiętam cię - powiedział głos.

     - Lori?

     - Miałeś psa, który nazywał się Walter?

     - Tak.

     - Codziennie chodziłeś do szkoły w kurtce drużyny Oakland Raiders, nawet w upał?

     - Tak.

     - Stłukłeś jakiegoś dzieciaka na przystanku, bo się ze mnie śmiał, kiedy miałam ospę?

     - Lori.

     - Witaj nieznajomy.

     Rozmawialiśmy godzinę i pośmialiśmy się zdrowo z tego, jakim utrapieniem dla nas byli nasi bracia. W czasie rozmowy napomknęła coś o pracy, mężu i dwóch synach. Ja też streściłem swoje osiągnięcia życiowe. Wydawało mi się, że szczerze się zaciekawiła. Zgodziła się na spotkanie w restauracji w przyszłym tygodniu.

     - Pan nazywa się Thompson? - zapytał kelner.

     Skinąłem głową.

     - Wiadomość od Lori. Bardzo przeprasza, ale spóźni się godzinę.

To było niby odroczenie. Przez cały dzień żołądek ściskał mi się z nerwów.      Może dobrze zrobi mi chwila, żeby się pozbierać. Poszedłem na krótki spacer. Myślałem o setkach możliwych powodów spóźnienia Lori. Musiała zostać w pracy. Nie mogła znaleźć opiekunki do dzieci. Miała awanturę z mężem, zazdrosnym narwańcem, który grozi, że mnie dopadnie. I wtedy doznałem olśnienia - nie muszę przez to przechodzić, żeby za wszelką cenę dowiedzieć się, jakby to mogło być. Wiedziałem o Lori wszystko, co trzeba. Któż chciałby odkryć, że po 20 latach uczucia wyblakły i nic nie przyda im blasku? Może i takie jest życie, ale romanse czwartoklasistów są inne. Niedaleko restauracji znalazłem sklep papierniczy. Kupiłem papier, koperty, biały klej i brokat. Przysiadłem na ławce i napisałem:

     Lori, jestem pewien, że spędzilibyśmy dziś cudowny wieczór, ale tak naprawdę chciałem tylko podziękować Ci za walentynkową kartkę, którą dałaś mi dawno temu. Może sądzisz, że to było bez znaczenia, ale właśnie takie podarunki niosą w sobie cały urok świata. Dlatego nigdy Cię nie zapomnę - Twój Chuck.

     Napisałem klejem na dużej czerwonej kopercie imię Lori, obsypałem obficie brokatem i poczekałem aż wyschnie. Wróciłem do restauracji, przypieczętowałem kopertę najbardziej niewinnym pocałunkiem, na jaki mnie było stać, położyłem kartę na stole i wyszedłem.

//Chuck Thompson//

 





Miłość

Oto ona Niby chmura dana
tym przelotnym kamieni rzeźbiarzom,
wszechżywotom, aby w niej czyniły
archanioła kształt, który widziany
w dawnym śnie - był w głosie rozpoznany.
Więc zielone głowice liści,
więc jak strugi deszczowej potop
kłębi roślin uchodzą do góry,
i na przekór powietrza oplotom
puchem brzęczą poczynając z chmury
archanioła wspierające stopy.
Więc zwierzęta w oparach bekowisk,
w kotłach polan w siebie przenikając,
pod namiotem trwających odnowień
tworząc z wolna w tonach rozpoznają
dłonie śmigłe niby pióra blasku
wypełnione jak kwiat nieba - łaską.
I on jeszcze rzeźbiarz nierozumny
krzesze chmurę w żelaznym śnie lęku,
krzesząc wznosi marmurowe trumny
albo martwe posągów kolumny
w podobieństwo twoje. Niepoznany
anioł nad nim dłutem z głazu gnany
to go wężem owinie roślinnym,
to powietrzem ominie płynnym
i nieznany trwa, promienie leje,
co jak w grobie skończone nadzieje -
z dłoni, które płomieniem padając
wrócą w dłonie, gdy się głazem stają.

//Krzysztof Kamil Baczyński//








 

 

Walentynki

W tym szczególnym dniu
Jedynym w swoim rodzaju
Który sprawia, że człowiek myśli
Intensywnie o drugim człowieku
Zdając sobie z tego sprawę
Ile dla niego znaczy...
Sypią się kwiaty i życzenia
Z okazji św. Walentyna
Ja też pragnę sprawić Ci zadość
Podziękować za każdego dnia radość
Którą mi sobą dajesz
Każdym przyjaznym gestem
Każdym ciepłym słowem...
Z Tobą szary, powszedni dzień
Nabiera barw - jest wyjątkowy
Takim jak Ty Przyjacielu
Dla mnie jesteś

//Lidzia//


 


ksiezyc

W Twoich snach
jestem tęczowym motylem,
który przysiadł Ci
na ramieniu, na chwilę.
Oczarował subtelnością
i kruchością swojego istnienia.
Przesłał tęskne spojrzenie.
Wytrzepotał skryte marzenia.

I...śmiałością swą spłoszony...
odfrunął...
szepcząc cichutko na koniec:
DOBRANOC!!



 

                                                      DZIEŃ  KOBIET

 







 

„Kwiatek dla Ewy”

Pod takim hasłem odbywały się obchody Dnia Kobiet w czasach, kiedy znajdowaliśmy się w czułym u(ś)cisku „jedynie słusznego ustroju”. Tutaj konieczna jest mała dygresja. Święto pochodzi zza Oceanu, tak samo zresztą jak Święto Pracy, ale u nas nie wiadomo skąd utarło się przekonanie, że Dzień Kobiet był wymysłem szatańskiej komuny i dlatego od roku 1993 oficjalnych obchodów zaprzestano. Inne zaś wynalazki zza Wielkiej Wody przyjmujemy bezkrytycznie jako swoje i z zapałem obchodzimy Walentynki czy Halloween, obce przecież naszej kulturze i tradycji.
Ale wróćmy do tamtych kuriozalnych lat, których dinozaury nigdy nie zapomną. Dzień 8 marca to był wygodny plaster na wyrzuty męskiego sumienia. Symbolicznym kwiatkiem zacierał zaniedbania pozostałych 364 dni w roku. Kolejki były wtedy rzeczą normalną, ale tego dnia od rana kolejki tworzyły się przed zbierającymi obfite żniwo kwiaciarniami. Koleżance małżonce należało kwiatek wręczyć już o świcie, a dla spotęgowania iście rycerskiego efektu można było nawet szarmancko podać do łóżka kawę. Przełożenie tego na godziny popołudniowe byłoby ryzykowne bo w pracy też tego dnia były kobiety „do uczczenia” i to w ilościach znacznie większych niż w domu, więc panowie po powrocie z pracy mogli się już niezbyt do rodzinnego świętowania nadawać.
Już w przeddzień święta oglądaliśmy w TV wizytę Pierwszego Sekretarza Partii i Premiera u łódzkich prządek, bo Łódź to był symboliczny babiniec, jakby stworzony do takich szopek. Dygnitarze pytali o warunki pracy, całowali całkiem niesocjalistycznie w rękę, a wzruszone prządki dziękowały za łaskawie okazaną troskę. Celebra w zakładach pracy też miała swój określony scenariusz oraz rytuał, uświęcony tradycją. W zakładowej stołówce lub sali konferencyjnej ustawiano rzędy stołów i już o dwie godziny wcześniej kobiety kończyły pracę. Paniom (oczywiście wzruszonym) dyrektor oraz prezes Rady Zakładowej wręczali dary niesłychane. Każda z pań otrzymywała goździka oraz rarytas tamtych lat czyli parę NRD-wskich rajstop. Potem panie idąc do stołów musiały minąć panią sekretarkę stojącą z listą, na której własnoręcznym podpisem należało pokwitować hojne dary. Bez tego główny księgowy nie mógłby zatwierdzić rachunku za kwiaty, kawę i ciacha ze związkowej kasy.
W tym dniu panie urzędniczki z biura siadały jak równa z równą obok „tych z produkcji” i gawędziły z nimi tak, jak gdyby nie dzieliła ich socjalna przepaść, wyrażana choćby różnicą wymiaru urlopu między umysłowymi i fizycznymi. Było miło i sympatycznie choć dialogi mogły być podobne do tych, jakie pamiętamy z „Wesela” między chłopami z Bronowic i gośćmi z Krakowa. Po części oficjalnej następowały „zajęcia w podgrupach” odbywane już w małych gronach w miejscowych kawiarniach i restauracjach. Program zajęć bywał różny, czasem bardzo bogaty i dlatego, jak już wspomniałem, domowe świętowanie należało „odfajkować” z samego rana.
Ale nawet jeśli panowie nie zawsze stanęli na wysokości zadania, to w tym dniu dziatwa była niezawodna. W szkołach i przedszkolach nauczono dzieciarnię wierszyków i piosenek na tę okazję. Dzieci po powrocie do domu wyrecytowały i odśpiewały, co trzeba, a mamy były tak rozanielone, że tatusiowi można było tego dnia sporo wybaczyć. Pod warunkiem wszakże, że nie miał na sobie śladów szminki.
Zapewne nie każdy o tym wie, ale w tym roku Dzień Kobiet obchodzi swój wielki jubileusz. Został jako święto ustanowiony w roku 1911 czyli dokładnie sto lat temu. Może warto przywrócić mu trochę dawnego blasku i nadać nieco współczesną formułę.





 
 

Wszystkie życzenia są dla kobiety
Które bywają czasem niestety
Trochę niechciane i nielubiane
Ale są za to - BARDZO KOCHANE.
Małe dziewczynki, bardzo lubimy
I więc im dużo szczęścia życzymy
Nieważne przecież jaka uroda
Jaka w ubiorze dziecięcym moda
Wszystko nieważne jest w życiu Waszym
Bądźcie radością więc w życiu naszym.
Większe dziewczyny te nastolatki
Ładne są nieraz wśród nich gagatki
Im już życzymy szczęścia wielkiego
Pięknej miłości, no i do tego
Sukcesów w szkole pracy i w domu
Marzeń spełnienia nie po kryjomu
Radości wielkiej tutaj i teraz
Byśmy cieszyli się z wami nieraz.
A młode mamy to też kobiety
Które czasami ale niestety
Dla siebie samych czasu nie mają
Bo cały swój czas dzieciom oddają
O nich to właśnie też pamiętamy
Piękne życzenia więc im składamy
Życząc im dużo szczęścia, miłości
Do swoich dzieci moc cierpliwości
By je chowały na dobrych ludzi
I niech to im się nigdy nie znudzi
By z nami były przez długie lata
I były również - radością świata.
A nasze babcie miłe babunie
Niechaj kochają jak każda umie
Niechaj zabiorą na spacer dzieci
A dla nich zawsze niech słońce świeci
By one ciągle były zdrowymi
I się cieszyły wnukami swymi
A te co dzisiaj zdrowia nie mają
Niechaj się cieszą i pamiętają
Że o nich także ktoś tam pamięta
Zawsze codziennie nie tylko w święta
Życzymy im wiary i cierpliwości
Od młodych serca i życzliwości
By ich choroba szybko minęła
A każda chora - uśmiech przyjęła
Bo wszystkie panie tu na tym świecie
Są bardzo ważne dla nas jak wiecie
Żyją tu dla nas, dla nas się trudzą
Przy nich się przecież ludzie nie nudzą
Powiedzmy wszystkim dużym i małym
Że je KOCHAMY SERCEM SWYM CAŁYM!
 


 

Marzec wyjął grosik srebrny,
Teraz będzie mu potrzebny.
Do kwiaciarni marzec pobiegł,
Kupić bukiet na święto kobiet
*
Ty obchodzisz święto swoje,
Ja na warcie musze stać.
I życzenia na tę chwilę,
Tylko stąd Ci muszę słać.
*
 

 

 



 

Kiedy tylko widzę Cię,
nie tylko moje serce drgnie,
oglądam Ciebie w zachwycie
i podkochuję się skrycie.
Bogaty i biedny się przekona,
jakim wielkim skarbem jest Ona.
Kobieta uwiedziona.
Ile w sobie czaru ma,
komu może dziś go dać?
Elegancka suknia na niej
- to atut pięknej damy,
tani sweterek w jej guście,
swój urok ma oczywiście .
Ach Kobieto
- kto Cię zna? 

Być kobietą i nie zwariować.

//Autor: Katarzyna Miller ,
 Monika Pawluczuk //
Jak być kobietą szczęśliwą? Jak być pewną siebie? Jak nie być ofiarą? Takie pytania zadaje sobie wiele współczesnych kobiet. Bo nie jest łatwo być kobietą w świecie, w którym ciągle jeszcze mężczyźni mają przewagę. W świecie, w którym nadal utrzymuje się wyraźny podział na to, co męskie, i na to, co kobiece. Dziwne, że podział ten jest mocniejszy w życiu prywatnym niż zawodowym. W książce Być kobietą i nie zwariować znajdujemy przykłady najbardziej typowych kobiecych problemów. Problemów z sobą, ze swoją tożsamością, z relacją ja - mąż, ja - inni, oceną samej siebie, dostrzeżeniem tego prawdziwego "ja" i polubieniem go. To swobodna rozmowa kilkunastu kobiet, zapis warsztatów psychoterapeutycznych, w których brały udział. Ta forma przekazu daje poczucie współuczestnictwa i może zainteresować podobnymi warsztatami także inne kobiety. A warto jest rozmawiać, bo w rozmowie łatwiej zobaczyć to, czego samej w ferworze codziennych spraw się nie dostrzega; łatwiej coś zmienić, gdy ma się czyjeś wsparcie. Książka dla kobiet szukających szczęścia... w sobie.








 

autor: Ewok
Jak być kobietą idealną

    Przyznam się, że czytam prasę kobiecą. Tak, z premedytacją zaśmiecam sobie mózg różnymi plotami, poradami i pseudopsychologicznym bełkotem, który można zamknąć w jednym słowie "pezytyki". Z owych pisemek wyłania się obraz kobiety idealnej. Na temat tego, jaka powinna być "kobieta idealna", mnóstwo osób ma bardzo wiele do powiedzenia –  redaktorki, psychologowie, demografowie, politycy, księża, a także tzw. przeciętny Polak, który szuka sobie partnerki i kierując się tymi wytycznymi, jeszcze jej nie znalazł (ciekawe dlaczego), a którego pisma kobiece uwielbiają o te wytyczne pytać. Skoro temat jest tak frapujący, to czemu akurat my mielibyśmy pozostawić go odłogiem? Jak wszyscy, to wszyscy. I babcia (mElodii), i Pinezka też.

1. Kobieta powinna być przede wszystkim ładna. Dobrze, jeśli jest piękna, ale w zasadzie ładna wystarczy (zdarzają się mężczyźni, którzy deklarują, że nie przywiązują wagi do wyglądu partnerki. Byłoby dobrze, aby w zabawy erotyczne ładna partnerka angażowała również koleżankę. Co do wyglądu koleżanki nie było wytycznych).

2. Kobieta powinna dbać o siebie, żeby być atrakcyjną dla partnera, ale niedobrze, jeśli na to dbanie o siebie wydawałaby jakieś pieniądze.

3. Powinna widzieć swoją przyszłość jako zamążpójście i ułożenie sobie życia u boku mężczyzny, ale niedobrze, jeśli okazuje to wyraźnie, bo wtedy może spłoszyć ewentualnego kandydata.

4. Powinna przejawiać silny instynkt macierzyński, ale niedobrze, jeśli przejawia go wyraźnie, bo to oznacza, że chce wpakować swojego partnera w pieluchy.

5. Kiedy pojawi się dziecko, kobieta powinna spełniać się w macierzyństwie, nie angażując w to zbytnio partnera, ale niedobrze, jeśli spełnia się całkowicie, bo wtedy parter czuje się odtrącony i może poszukać sobie innej kobiety.

6. Idealna kobieta powinna być wykształcona i oczytana, ale niedobrze, jeśli to okazuje, bo wtedy jej partner może się poczuć niedowartościowany i zamknie się w sobie.

7. Powinna mieć interesującą i dobrze płatną pracę, ale niedobrze, jeśli ta praca wymaga dyspozycyjności i zaangażowania, bo wtedy partner poczuje się zaniedbywany i poszuka sobie innej.

8. W zaciszu domowym kobieta powinna zajmować się wszystkimi domowymi sprawami, jedną ręką odkurzać, drugą mieszać w garnku, trzecią myć samochód, czwartą prasować, poszerzając jednocześnie swoje intelektualne horyzonty, żeby mogła być odpowiednim partnerem do rozmowy na temat Unii Europejskiej, stanu wojennego oraz przewagi samochodów z silnikiem 2000 cm3 nad tymi z 1600.

9. Powinna akceptować ograniczenia wynikające z racji przynależności do swojej płci, takie, jak niższe niż koledzy wynagrodzenie oraz to, że w razie zwolnień z pracy, ona wyleci wcześniej niż oni.

10. Powinna śmiać się z dowcipów o blondynkach i z zalotnym uśmiechem przyjmować poklepywanie po pupie, ale niedobrze, jeśli uśmiech jest zbyt zalotny, bo to byłaby nielojalność wobec partnera.

11. Wieczorem, kiedy lekcje z dziećmi sa już odrobione, dzieci położone spać, pranie rozwieszone, koszule uprasowane, obiad na następny dzień przygotowany, naczynia po kolacji przy świecach pozmywane, mieszkanie posprzątane, a partnera znudziło już oglądanie telewizji, idealna kobieta powinna przebierać się w koronki i pończochy i serwować swojemu mężczyźnie tantryczny seks.

12. Powinna wiedzieć, że prawdziwy mężczyzna musi mieć chwilę spokoju i samotności, aby przemyśleć sobie spokojnie ważne sprawy świata.

13. Powinna z uśmiechem akceptacji uczestniczyć w imprezach towarzyskich, na których jej partner zalewa się w trupa w towarzystwie kolegów, przetransportować go do domu, położyć spać, a rano czekać ze świeżym kefirem.

14. Powinna mieć świadomość, że partner w każdej chwili może pieniądze zbierane na nową pralkę wydać na zakup najnowszego modelu komórki, a także wiedzieć, że jeśli trzeba wybrać pomiędzy zakupem szafek kuchennych, na czym jej zależy, a zakupem zestawu kina domowego,na którym zależy partnerowi, priorytetem zawsze jest wybór partnera, czyli w tym wypadku kino domowe, bo mężczyzna musi mieć swoje zabawki, żeby się pochwalić kolegom.

15. Powinna wiedzieć, że po czterdziestce jej atrakcyjność się kończy i partner ma pełne prawo poszukać sobie młodszej kochanki.


 
 
 

Chemiczne  aspekty  miłości...  

Trzeba było żyć w dwudziestym wieku, by nam uświadomiono, że miłość, która przez wieki była natchnieniem artystów i poetów, przedmiotem westchnień i wspomnień, to tylko działanie odpowiednich hormonów. Naukowcy odkryli, że gdy człowiek jest zakochany, gdy czuje, że go porywa, że gotów jest wzbić się w górę, to dlatego, że go zalewa - niby powódź - substancja chemiczna, zwana fenyloetyloaminą. Dzieje się tak pod wpływem spojrzenia wybranki, gestu, a nawet wyobrażenia sobie, że oto stoi przed nami przedmiot westchnień. To ta substancja może wywołać przyspieszone bicie serca, brak tchu, ściskanie w dołku, czyli najzupełniej fizyczne objawy zakochania. Miłość przypomina stres, ponieważ wywołuje podobne reakcje chemiczne. Nie jest to jednak stres niszczący, ale pozytywny bodziec, dzięki któremu oczy błyszczą, cera się wygładza, a umysł wyostrza. W takich momentach przybywa nam sił witalnych i jesteśmy skłonni góry przenosić. Wszystko nam się udaje, wszystkiego się chce.

Na świat patrzymy przez różowe okulary, nie tylko na obiekt westchnień. Takie stany opisują poeci. Naukowcy stwierdzili jednak, że euforia, która ogarnia zakochanych jest skutkiem przepływających przez ich organizmy takich substancji, jak dopamina czy norephetamina. Są to podobno "cioteczne siostrzyczki" amfetaminy. To one sprawiają, że czujemy się jak na rauszu.
To właśnie te substancje są odpowiedzialne za to, że człowiek zakochany żyje w pewnym oszołomieniu, nie czuje głodu ani zmęczenia, jest bardzo aktywny fizycznie i psychicznie, gotowy do poświęceń, do walki o ukochaną, do realizacji marzeń o wspólnym szczęściu i do popełnienia każdego szaleństwa. Niestety, miłosne uniesienia przemijają, ponieważ na wydzielającą się fenyloetyloaminę można się uodpornić, a po upływie 2-3 lat organizm nie jest w stanie wyprodukować jej więcej i więcej, by zapewnić człowiekowi stan ciągłego zakochania. Oznacza to koniec namiętności, koniec szaleństwa i koniec wielkiej miłości. W Ameryce przeprowadzono badania, z których wynika, że po tych właśnie 2 - 3 latach rozpada się wiele związków. Te, które przetrwały, mają duże szansę na trwałe małżeństwo do końca życia. Dlaczego? Bo podobno nasz organizm wytwarza potem morfinopodobną substancję, pod wpływem stałej obecności partnera. Jest to endorfina (jaki ten nasz organizm jest mądry). Po tej fenyloszaleńczej substancji, która nas oszałamia, zsyła dobrotliwą endorfinę, dzięki której wystarcza obecność partnera, byśmy się czuli szczęśliwi, bezpieczni i byli dla siebie życzliwi. Ale żeby nie liczyć na zupełną sielankę, to trzeba wiedzieć, że każdy organizm ma swój własny próg wydzielania endorfiny. Jeśli u obojga małżonków jest on podobny, to ich szczęście. Oboje jednakowo są sobą zainteresowani, mimo upływu lat i obojgu jest w tym związku bardzo dobrze. Jeśli te progi są inne, to jeden z małżonków może być zadowolony, a drugiemu jest w małżeństwie coraz gorzej. No i dochodzi do rozwodu. Jeśli ci naukowcy tacy mądrzy, to może by im się udało wyprodukować coś w rodzaju lubczyka w tabletce.

Już nie mówiąc, żeby to była tabletka, pod wpływem której człowiek poczuje się znowu zakochany jak nastolatek, niech już będzie ta endorfina, co przynosi spokój i zapobiega rozwodom. Każdy dziś zakochany będzie czytał o tym rozkładaniu miłości na czynniki pierwsze z mieszanymi uczuciami. Wolelibyśmy aby nasze sercowe przeżycia, pozostały tajemnicą, żeby w odniesieniu do naszych przeżyć - dla każdego przecież jedynych i niepowtarzalnych - nie działały wspólne dla wszystkich mechanizmy.
Naukowcy odkryli te prawdy dopiero niedawno, a nasze prababki znały je "od zawsze". Niejedna babcia zwykła mawiać : "Jak się nie ożeni w parę miesięcy, to nic z tego nie będzie". No i nie było. Zdradzanym żonom radzono: "Poczekaj - przejdzie mu". I przechodziło. Jednak największego sekretu naszych serc żaden naukowiec nie odkryje: dlaczego reaguje ono gwałtownie na widok tej, a nie innej osoby.

 



A mogło być tak pięknie...
Miłość jest pięknem i rodzajem inteligencji. Jeśli nie umiesz kochać to nic nie umiesz.
Była kiedyś piękna para ona był zakochany w niej a ona w nim. Świata poza sobą nie widzieli. Na każdej przerwie przesiadywali razem objęci. Chcieli nawet chodzić razem do klasy, jednak nauczyciele im to odradzali, bo nic innego by nie robili prócz patrzenia na siebie i wzdychania. Pewnego razu rodzice dziewczyny postanowili ze zerwą ten związek.Ona miała być najlepsza z klasy i iść na medycynę a on nie był wzorowym uczniem. Rodzice zabronili dziewczynie zadawania sie z nim. Ona nie mogła tego przeboleć cały czas płakała. Na drugi dzień znów sie spotkali.Jeszcze chwilę rozmawiali na klatce gdy...
...wyszła jej matka i powiedziała

-Zabroniłam ci sie z nim zadawać!!!
Szarpnęła dziewczynę do domu. Chłopak próbował sie wytłumaczyć, jednak bez skutku, i tak go nie posłuchała. Nazajutrz dziewczyna tak od razu nie wróciła do domu i chłopak też. Jego Rodzice myśleli, że jest u niej. Byli w pobliżu, a dokładnie na sąsiednim placu.
Gdy szedł sąsiad zobaczył ich objętych w samochodzie. Dla żartu klepną w maskę od samochodu by ich przestraszyć. Jednak oni sie nie ruszali. Pobiegł po rodziców chłopaka i wyważyli drzwi od samochodu.
Gdy przybiegli ledwo co oddychali a do siebie mieli przyczepioną kartkę w której napisane było: "Jeśli nie możemy być razem to chociaż razem umrzemy"
Natychmiast zadzwonili po karetkę.
Chłopakowi serce przestało bić.
Dziewczyna miała czyszczenie żołądka i w ciężkim stanie trafiła do szpitala.
Dziewczyna biedna została sama.
A miłość jej sie skończyła.

//Autor: Garfield //

 






 

Święto to niestety niedługo może zniknąc nam z kalendarza.Zaraz napiszę dlaczego.


O jakiej kobiecie dla siebie marzą faceci? W ciągu dnia o świetnej gospodyni; dobrej matce i żonie niedostępnej dla innych. Natomiast w ciągu nocy o niegrzecznej, nie mającej oporów ladacznicy, gotowej spełnić każde ich żądanie.
Parę lat temu przeprowadzono pewną sondę. Pytano młodych mężczyzn, bardzo aktywnych seksualnie, jaką partnerkę wybraliby na stałe. Oczywiście odpowiadali, że dziewicę. I tu pojawia się pytanie, skąd je brać, jeśli najpierw mężczyźni chcą zaliczać jak najwięcej panienek, a potem szukać tej nienaruszonej? Na szczęście, albo na nieszczęście czasy się zmieniają. Dzisiaj mężczyźni nie są aż tak wyczuleni na byłe doświadczenia swoich partnerek, w większości akceptują je i nie stanowi to dla nich żadnego problemu. Ale do ideału takiej kobiecie jeszcze trochę brakuje...
Nie zmienia się jednak to, że pomimo doświadczeń seksualnych każdy facet chce mieć u swojego boku kobietę uchodzącą ogólnie za porządną i wierną. Żoną idealną jest taka, która na pierwszy rzut oka świetnie gotuje, dba o potrzeby męża i dzieci, mająca zawsze wszytko wyprane, wyprasowane i posprzątane.
Do tego zadbana, ale nie wyzywająca, oszczędna, zawsze w dobrym humorze, życzliwa i uśmiechnięta, ale niedostępna dla innych mężczyzn. O takiej kobiecie mężczyźni marzą w ciągu dnia (ciekawe czy zdają sobie sprawę, że to fizycznie niemożliwe?).
Ale wieczorem, kiedy dzieci pójdą spać, a żona upora się ze zlewem pełnym naczyń, podczas gdy mąż rozwalony na kanapie ogląda mecz, fantazja męska zaczyna działać. O nie moje kochane, w nocy to oni nie marzą o idealnej gospodyni.
Ich pragnieniem jest wtedy "dziwka", kobieta, która pozbywa się wszelkich oporów, uwielbia eksperymentować i przede wszystkim nigdy nie odmawia. Więc przepis na zadowolonego faceta to dziewica za dnia, która jest nimfomanką w nocy.

//autor ??//

 






Kobieta!

 Kiedy ma 5 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi księżniczkę.
Kiedy ma 10 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi Kopciuszka
Kiedy ma 15 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi obrzydliwą siostrę przyrodnią Kopciuszka:
"Mamo, przecie¨ tak nie mogę pójść do szkoły!"
Kiedy ma 20 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi się "za gruba, za chuda, za
niska, za wysoka, włosy za bardzo kręcone albo za proste", ale mimo wszystko wychodzi z domu.
Kiedy ma 30 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi się "za gruba, za chuda, za niska, za wysoka, włosy za bardzo kręcone albo za proste", ale uważa, że teraz nie ma czasu, żeby się o to troszczyć i mimo wszystko wychodzi z domu.
Kiedy ma 40 lat:
Ogląda się w lustrze i widzi się "za gruba, za chuda, za niska, za wysoka, włosy za bardzo kręcone albo za proste", ale mówi, że jest przynajmniej czysta i mimo wszystko wychodzi z domu.
Kiedy ma 50 lat:
Ogląda się w lustrze i mówi: "Jestem sobą" i idzie wszędzie.
Kiedy ma 60 lat:
Patrzy na siebie i wspomina wszystkich ludzi, którzy już nie mogą na Siebie spoglądać w lustrze. Wychodzi z domu i zdobywa Świat.
Kiedy ma 70 lat:
Patrzy na siebie i widzi mądrość, radość i umiejętności. Wychodzi z domu i cieszy się życiem.
Kiedy ma 80 lat:
Nie troszczy się o patrzenie w lustro. Po prostu zakłada liliowy kapelusz i wychodzi z domu, żeby czerpać radość i przyjemność ze Świata.
Może wszystkie powinnyśmy dużo wcześniej założyć taki liliowy kapelusz...
Wyślij ten tekst do pięciu fenomenalnych kobiet, które znasz i świętuj z
nimi "Miesiąc Pięknych Kobiet".
I jeżeli to zrobisz, przydarzy ci się coś dobrego<wesoly><mruga>))))))
Pięknych dni i nie zapomnijcie liliowego Kapelusza !!

///alfred/// 



 









 

 
 

Dzisiaj stronę odwiedziło już 6 odwiedzający (7 wejścia) tutaj!

 

 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja